Nie zaznasz spokoju, brak wytchnienia,
korek odkręcony na dnie sumienia!
Dokąd wzywa, co tak ściga?
Skąd się wzięło, dokąd wciąga?
Treść ucieka, z dniem poezji znika,
kotwica ciągnie statek do matecznika.
Czym zapełnić, pustkę świata?
Czy to możliwe, że ta pustka jeszcze lata?
W czym jest sens, w czym umiłowanie?
Kłamstwo zakryć, kabaret ocalić!
Oszustwo schować, brzuch zachować!
Pychę uśpić, ego celem zmotywować!
Umrzeć zachować, tajemnice pod ziemię skopać,
gdzie matecznik, gdzie głębina, tu absolut trupa!
Rozpłynięty wosk, zbity diament, uciec stąd,
Chrystusie – kotwico głębiny mojej, dokąd?