Co zrobić z przemocy tym popędem?
Odbija się po dziejach psim swędem.
Przewyższyć, pokonać, zabić, wygrać,
wroga w końcu się doigrać.
Po co nam wróg? – sen zrywa z powiek,
Jak się tego pozbyć, pyta grek?
Agora odpowiada,
potrzebna nam olimpiada.
Rywalizację przenieść, na arenę,
wroga prześcignąć, mieć scenę.
Pyta jednak lud starczy,
zdobyć puchar, na ile dni pokoju wystarczy?
Tradycji pokojów olimpijskich kres,
po świecie nadal szaleje agresywny bies.
W innej krainie, Boży plan,
chcemy bliżej Boga, pokoju on Pan.
Wielbimy, kochamy Boga,
kto nie kocha na tego trwoga.
Przyszedł więc na ziemię Bóg,
lud jego… dla niego jednak wróg.
Nie przyszedł by wroga pokonać,
miłości plan przyszedł wykonać.
Miłością nie przytulał,
do snu nie ludu lulał.
Prawdę mówił, prawdą wyzwalał,
stare kamienne serca powalał.
Ukrzyżować, ukrzyżować, ukrzyżować…
stare śmieci zachować!
To nie ja zły,
To nie ja mam kły…
Miłość trzeba ukrzyżować,
przemoc w sobie zanegować.
Umyć ręce, ubić Boga za młodu,
to dla dobra narodu.
Zagraża on naszym strukturom,
ludzkim dla Boga murom.
Przemoc nie została pokonana,
jej moc została zabrana.
Czeka jednak ona Ciebie,
byś głosił światu jak w niebie.
Nie musisz dziś już szukać,
za przemocą w ekranach lukać.
Nosisz ja sobie, prawda objawiona,
na krzyżu miłość ku Tobie obnażona.
Bóg na krzyżu już dawno za człowieczeństwo przebity,
człowiek własną przemocą zabity…
Prawda w tym dla świata,
że sami robimy sobie kata…
Czekamy na Izrael, kiedy i jak?
Kiedy oni to pojmą tak… ile lat?
Oni nadal zaprzeczają,
na Boga władczego czekają.